9 lutego 2013

ROZDZIAŁ 1



 Szłam szybko. Nawet bardzo. Tylko dlatego, że moja przyjaciółka Liz zadzwoniła i kazała mi natychmiast przyjść do jej domu. Nie chciała mi powiedzieć o co chodzi. Przyznam, bałam się, zastanawiałam się o co może chodzić. Lizzy zawsze mówiła mi o wszystkim od razu. Z tego też powodu miałam o czym rozmyślać w czasie 20 minutowego spaceru do domu przyjaciółki.

Kiedy zapukałam otworzyła mi niska, zielonooka blondynka – Mary, młodsza siostra Elizabeth. W holu natomiast pojawiła się brunetka, o niebieskich, jasnych oczach. Pociągnęła mnie do swojego brązowego pokoju. Miała w nim kremową komodę, stojącą nieopodal okna wychodzącego na najpiękniejszy widok pod słońcem: góry, przy zachodzącym słońcu. Naprzeciwko stało ciemno-czekoladowe, ogromne łóżko, które uwielbiałam. Rzuciłam okiem na biurko Liz i zobaczyłam tam wielki bałagan, co mi do niej nie pasowało, bo zawsze lubiła porządek. Spojrzałam na nią wyczekująco, chcąc się dowiedzieć, co było tak ważne, że musiała mi o tym osobiście powiedzieć.
- No więc… - zaczęła Liz.- Zadzwoniłam do Ciebie w nietypowej sytuacji… Teraz zachowaj spokój… Pamiętasz jak brałam udział w tym konkursie o kulturoznawstwie? Zajęłam 1. miejsce i wygrałam 2 bilety na miesięczny pobyt w Los Angeles, i bardzo bym chciała, żebyś ze mną pojechała.
Liz uśmiechnęła się widząc moją reakcję. Zamurowało mnie, dosłownie. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć. To było jak sen, spełnienie marzeń. Ale pojawił się mały problem w mojej głowie.
- O Boże, naprawdę?!?!? Jeju, oczywiście, że chcę, bardzo… Tylko nie wiem, co na to rodzice… - powiedziałam.
-Hahaha, o to się nie martw! Moja mama dzwoniła już do Twojej, zgodzili się, ale pod jednym warunkiem.
- COOOO? – nie mogłam uwierzyć, że moje marzenia właśnie się spełniają- Poczekaj, jaki warunek?
- Masz im coś przywieźć :) - uśmiechnęła się.
Boże, moje największe marzenie właśnie się spełnia….
- Kiedy mamy lecieć? – zapytałam podekscytowana.
- Za dwa tygodnie, zaraz po zakończeniu szkoły, pierwszy miesiąc wakacji w LA, wyobrażasz sobie?!
- Ale to już niedługo, a żeby spędzić tam miesiąc trzeba mieć mnóstwo pieniędzy … - zasmuciłam się.
- Wszystko jest opłacone: hotel, lot, wyżywienie, parki rozrywki i tak dalej, jedyne o co musisz zadbać to wziąć kasę na swoje zachcianki, ale o tym też Twoi rodzice już wiedzą i Ci dadzą, obiecali mojej mamie.
Już nie mogło być żadnego ‘ale’. Wszystko to było takie… nierealne. Tak to bardzo dobre określenie. Przytuliłam Liz, po czym pożegnałam się z nią i Mary i ruszyłam w stronę swojego domu. Nie mogłam przestać o jednej rzeczy. ‘ Mam tak dużą okazję by go poznać, nie mogę tego zmarnować, musze zacząć wierzyć, że marzenia naprawdę się spełniają… Jeju, naprawdę mogę go poznać i z nim porozmawiać … Hahahaha Justin zawsze jest w mojej głowie, nieważne co się stanie. Pomyślałam wtedy, że to ta słynna przypadłość wszystkich Beliebers :D

Dwa ostatnie tygodnie zleciały bardzo szybko. Obie z Liz dostałyśmy dyplomy i byłyśmy bardzo podekscytowane podróżą. Zaraz po ceremonii wróciłam do domu, by dopakować rzeczy i kiedy już byłam gotowa, zeszłam z walizką na dół, gdzie czekali na mnie rodzice, Liz i jej rodzice.
No to dopiero teraz wszystko się zaczyna…


Od autorki: Hej wszystkim! :> to mój pierwszy blog, więc bardzo proszę o wyrozumiałość, ale liczę też na to, że dzięki Waszej krytyce będę coraz lepiej pisać, tak więc nie krępujcie się, dodawajcie komentarze z Waszymi opiniami, to będzie bardzo pomocne  w dalszej pracy :D
Bardzo przepraszam, że ten rozdział taki krótki, ale nie chciałam Was od razu zasypywać długim tekstem…
XOXO, Cara

2 komentarze:

  1. Ciężko mi teraz wyrazić swoją opinię na temat fabuły bla bla bla itp. gdyż to dopiero pierwszy rozdział, ale zaciekawił mnie i chętnie będę czytać następne części twojego opowiadania :) ;*

    www.you-only-love-once.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha, dziękuję <3 postaram się pisać jak najciekawiej :) muszę dopracować 2 rozdział i pewnie dodam go w poniedziałek, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)

      Usuń