Szłam szybko. Nawet bardzo. Tylko dlatego, że moja
przyjaciółka Liz zadzwoniła i kazała mi natychmiast przyjść do jej domu. Nie
chciała mi powiedzieć o co chodzi. Przyznam, bałam się, zastanawiałam się o co
może chodzić. Lizzy zawsze mówiła mi o wszystkim od razu. Z tego też powodu
miałam o czym rozmyślać w czasie 20 minutowego spaceru do domu przyjaciółki.
Kiedy zapukałam otworzyła mi niska, zielonooka blondynka –
Mary, młodsza siostra Elizabeth. W holu natomiast pojawiła się brunetka, o
niebieskich, jasnych oczach. Pociągnęła mnie do swojego brązowego pokoju. Miała
w nim kremową komodę, stojącą nieopodal okna wychodzącego na najpiękniejszy
widok pod słońcem: góry, przy zachodzącym słońcu. Naprzeciwko stało
ciemno-czekoladowe, ogromne łóżko, które uwielbiałam. Rzuciłam okiem na biurko
Liz i zobaczyłam tam wielki bałagan, co mi do niej nie pasowało, bo zawsze
lubiła porządek. Spojrzałam na nią wyczekująco, chcąc się dowiedzieć, co było
tak ważne, że musiała mi o tym osobiście powiedzieć.
- No więc… - zaczęła Liz.- Zadzwoniłam do Ciebie w
nietypowej sytuacji… Teraz zachowaj spokój… Pamiętasz jak brałam udział w tym
konkursie o kulturoznawstwie? Zajęłam 1. miejsce i wygrałam 2 bilety na
miesięczny pobyt w Los Angeles, i bardzo bym chciała, żebyś ze mną pojechała.
Liz uśmiechnęła się widząc moją reakcję. Zamurowało mnie,
dosłownie. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć. To było jak sen, spełnienie
marzeń. Ale pojawił się mały problem w mojej głowie.
- O Boże, naprawdę?!?!? Jeju, oczywiście, że chcę, bardzo…
Tylko nie wiem, co na to rodzice… - powiedziałam.
-Hahaha, o to się nie martw! Moja mama dzwoniła już do
Twojej, zgodzili się, ale pod jednym warunkiem.
- COOOO? – nie mogłam uwierzyć, że moje marzenia właśnie się
spełniają- Poczekaj, jaki warunek?
- Masz im coś przywieźć :) - uśmiechnęła się.
Boże, moje największe marzenie właśnie się spełnia….
- Kiedy mamy lecieć? – zapytałam podekscytowana.
- Za dwa tygodnie, zaraz po zakończeniu szkoły, pierwszy
miesiąc wakacji w LA, wyobrażasz sobie?!
- Ale to już niedługo, a żeby spędzić tam miesiąc trzeba
mieć mnóstwo pieniędzy … - zasmuciłam się.
- Wszystko jest opłacone: hotel, lot, wyżywienie, parki
rozrywki i tak dalej, jedyne o co musisz zadbać to wziąć kasę na swoje
zachcianki, ale o tym też Twoi rodzice już wiedzą i Ci dadzą, obiecali mojej
mamie.
Już nie mogło być żadnego ‘ale’. Wszystko to było takie…
nierealne. Tak to bardzo dobre określenie. Przytuliłam Liz, po czym pożegnałam
się z nią i Mary i ruszyłam w stronę swojego domu. Nie mogłam przestać o jednej
rzeczy. ‘ Mam tak dużą okazję by go poznać, nie mogę tego zmarnować, musze
zacząć wierzyć, że marzenia naprawdę się spełniają… Jeju, naprawdę mogę go
poznać i z nim porozmawiać … Hahahaha Justin zawsze jest w mojej głowie,
nieważne co się stanie. Pomyślałam wtedy, że to ta słynna przypadłość
wszystkich Beliebers :D
Dwa ostatnie tygodnie zleciały bardzo szybko. Obie z Liz
dostałyśmy dyplomy i byłyśmy bardzo podekscytowane podróżą. Zaraz po ceremonii
wróciłam do domu, by dopakować rzeczy i kiedy już byłam gotowa, zeszłam z
walizką na dół, gdzie czekali na mnie rodzice, Liz i jej rodzice.
No to dopiero teraz wszystko się zaczyna…
Od autorki: Hej
wszystkim! :>
to mój pierwszy blog, więc bardzo proszę o wyrozumiałość, ale liczę też na to,
że dzięki Waszej krytyce będę coraz lepiej pisać, tak więc nie krępujcie się,
dodawajcie komentarze z Waszymi opiniami, to będzie bardzo pomocne w dalszej pracy :D
Bardzo przepraszam, że ten rozdział taki krótki, ale nie
chciałam Was od razu zasypywać długim tekstem…
XOXO, Cara
Ciężko mi teraz wyrazić swoją opinię na temat fabuły bla bla bla itp. gdyż to dopiero pierwszy rozdział, ale zaciekawił mnie i chętnie będę czytać następne części twojego opowiadania :) ;*
OdpowiedzUsuńwww.you-only-love-once.blogspot.com
hahahaha, dziękuję <3 postaram się pisać jak najciekawiej :) muszę dopracować 2 rozdział i pewnie dodam go w poniedziałek, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
Usuń